Kolejna odsłona talentów Trójki to mała i niepozorna płomiennowłosa Gabrysia Marat.
Zawsze roześmiana, rozśpiewana – tak nagle, w czasie lekcji (u mnie muzyka ‘leci’), zasłuchana i zawsze chętna do zrobienia czegoś artystycznego/kreatywnego. Pamiętam, że podczas swoich pierwszych eliminacji do Fekuszu zaśpiewała Radioactive, Imagine Dragons w taki sposób, że na chwilę zapomniałam oddychać! Nie mówiąc o tym, że zapomniałam, po co mam aparat w ręce! Ta piosenka jest dynamiczna, a Gabrysia zrobiła z niej delikatną, ulotną ale jednocześnie bardzo mocną w przekazie cichą balladę. To jest prawdziwa sztuka! I pomimo, że akurat podczas tych eliminacji jeszcze dwie wokalistki zmierzyły się z tą piosenką, Gabrysia rozwaliła system i jednogłośnie przeszła do Gali, a śpiewając People Help People, Birdy, po prostu wygrała, tak po prostu. Zresztą interpretacja dla Gabrysi to chyba w żyłach jej płynie zamiast krwi, ponieważ potrafiła ze wszystkiego zrobić coś innego.
Dla mnie hitem hitów i kompletnym szokiem był występ na kolejnej Gali Fekuszu (bo, oczywiście przeszła eliminacje tak szybko, że nawet nie pamiętam głosowania!!!), kiedy zaśpiewała…..wielorybem!!! Tak, Gabrysia zamieniła się z wielorybem na głosy i wykonała coś absolutnie niesamowitego! (W filmie Tomka Matlęgi jest fragmencik) Owacje na stojąco, no i oczywiście zwycięstwo w kolejnym Fekuszu. Trzeci Fekusz (znów wygrany, no, to już jest NUDNE! 😉 ) to również niezapomniany występ, Brother, Matt Corby, którym się z nami pożegnała, ale….nie na długo! W czasie Gali tegorocznego Fekuszu wraz z Anią Cebulą, Marysią Bator i Zosią Stachak wykonały a capella złożony z fragmentów piosenek utwór, który rozpalił publikę, a to był dopiero początek festiwalu! Jeszcze miała siłę i chęć na jurorowanie nam podczas eliminacji.
A w szkole będąc oraz zaraz po maturze Gabrysia realizowała się jako trubadur, podróżując po świecie i śpiewając. W jednym roku (2018) odwiedziła 10 krajów:
‘jadłam niedobre ryby na sardynii, szukałam banksy’ego w londynie, grałam koncerty w niemczech i francji, jadłam burek, podziwiałam piękną naturę i dużo grałam na ukulele na bałkanach, we lwowie wspinałam się po niezliczonej ilości schodów, a na litwie dużo rozmawiałam z ludźmi na ulicy.’ Oprócz tego, jak sama pisze ‘ale i w moim ukochanym krakowie (głównie podczas grania na ulicy) poznałam mnóstwo ludzi z całego świata, którzy starali się uczyć mnie przeróżnych języków, opowiadali przeciekawe historie, dawali mi przydatne rady, mówili miłe słowa i odkrywali ze mną świat.’
(Jak usłyszcie ukulele lub samą Gabrysię śpiewają na krakowskiej ulicy, dyszka ma wylądować w kapelusiku bezwarunkowo!!!). I choćby tego lata, Gabrysia znów odwiedziła Londyn, znów śpiewała na ulicy, potem w pubie, za co dostała brawa od gości i załapała się do teledysku swojego ukochanego Toma Rosenthala.
W jesieni 2016 wszyscy trzymaliśmy kciuki podczas blindów w The Voice of Poland. Cała Polska słuchała naszej Gabrysi Marat, a jurorzy nie szczędzili pochwał. Ale byliśmy dumni! Śpiewała w Klubie Kornet z zespołem Intercity.
Z Dominikiem Fitrzykiem a teraz pracuje nad nowym materiałem, który – mam nadzieję – wysłuchamy niedługo.
Na moje ulubione pytanie: Czym jest dla Ciebie muzyka?, Gabrysia mówi jak jest:
‘Jeśli powiedziałabym, że muzyka jest całym moim życiem, skłamałabym. Tak nie jest. Nie ma jednej rzeczy, która określa mnie jako osobę. Ciągle się zmieniam i dowiaduję nowych rzeczy o sobie, ale muzyka ciągle jest gdzieś blisko – w dźwięku gitary i głośnym śpiewie przy ognisku, przy radosnym tańczeniu, kiedy nikogo nie ma w domu, na małej scenie w londyńskim pubie, w rozmowach z nieznajomymi na ulicy, czy na korytarzach szkoły muzycznej i w sali, gdzie znajdują się instrumenty, których nazw wiele osób nie zna.’
A teraz koncert, na którym nie może nas zabraknąć: Cafe Nowa Księgarnia, 21 września, godz. 19!
To co, Gabrysia, do następnego Fekuszu? Chyba jednak spotkamy się wcześniej, na TMF albo na jakimś wydarzeniu!