2011-2016

Byliśmy klasą biol-chem z poszerzoną fizyką, mieliśmy czasem lekcje w grupach- jedna część klasy chemię, druga fizykę. I zwykle dziennik na początku był w grupie z chemii, ja miałam fizykę i pierwszy numer w dzienniku w mojej grupie- zawsze szłam do odpowiedzi/zadania domowego do tablicy, aż się okazało, że brakuje rubryk w dzienniku na oceny jakoś w połowie semestru. W szkole organizowany jest FEKUSZ czyli Festiwal Kultury Szkolnej. W którymś roku na angielskim uczyliśmy się piosenki, która miała być hymnem tej imprezy czyli katowaliśmy grupy, które miały lekcje w salach obok… Chery Chery Lady min. 2 razy w tygodniu po kilka razy, bo talentu muzycznego stanowczo nam brakowało.  Dostałam na angielskim potwornej głupawki. I za każdym razem kiedy się wydawało, że się opanowałam, zaczynałam się śmiać na nowo. Dostałam polecenie od nauczycielki wyśmiać się na korytarzu- z opanowaniem się, zeszło mi do przerwy. Co głupawkę wywołało- nie mam pojęcia, ale wyproszenie z lekcji i zaśmiewanie się na korytarzu wciąż pamiętam. Stanowczo nie można było narzekać na klasę – ludzie bardzo różni, ale jak trzeba było się zorganizować to oni zawsze- czy to akcja sprzedawania ciast, czyszczenie akwarium w sali biologicznej czy wystawienie przedstawienia na FEKUSZu. Wiadomo było, że jak coś trzeba- stoły czy stołki na obchody ustawić albo poskładać itp to do nas.                                                          

Małgorzata Kawa, matura 2011

W Trójce mnie nie chcieli, bo było ryzyko, że nie zdam matury. Zmieniłem szkołę maturę zdałem przyzwoicie studia też ukończyłem. W sumie to i tak miło wspominam ludzi i grono pedagogiczne też, a Koło Foto to w sumie chyba najlepsze wspomnienia.

Franciszek Piwowarczyk, matura

Czym dla mnie jest Trójka? To nie tylko budynek, w którym przez 3 lata spędzałam 5 dni w tygodniu po kilka godzin dziennie. To nauczyciele, za którymi tęskni się będąc już dorosłym człowiekiem. Momenty, które już na zawsze zostają w pamięci. A przede wszystkim ludzie, na których można zawsze liczyć. Trójka to miejsce, pozwalające na zdobywanie potrzebnej wiedzy, ale także rozwijające pasje. Nigdy nie zapomnę dni wagarowicza, które przepełnione były humorem i śmiechem moich kolegów i koleżanek, różnymi pomysłowymi strojami, a także zaskoczeniem naszych nauczycieli. Ich nieocenione wsparcie szczególnie przed maturą to coś czego nigdy nie zabrakło. Za czym najbardziej tęsknie? Za lekcjami matematyki z panią profesor Agnieszką Nowak, za humorem i kreatywnością moich kolegów przed lekcjami języka polskiego z panią profesor Małgorzatą Bugajską i za fotograficznym zapleczem Fekusz’u z koleżankami z kółka fotograficznego. Ostatnie wspomnienie z Trójki? Czekająca pod drzwiami sali, w której odbywała się pisemna matura z języka polskiego pani profesor Bugajska ze zniecierpliwieniem oczekująca na nasze pierwsze wrażenia tuż po oddaniu arkusza.                                                                                                            

Julia Kręcioch, matura 2016

Nazywam się Basia Mierniczek i jestem absolwentką trójki! Naukę ukończyłam w 2013 roku jednak nie mogę powiedzieć, że właśnie wtedy się z trójką rozstałam. Niestety skutkiem ubocznym uczęszczania do tego liceum jest nie tylko edukacja na wysokim poziomie, ale też wiele znajomości, które zostają na lata. W moim przypadku jest to też ciągle trwająca miłość „ze szkolnej ławki”. Pomijając jednak zażyłości klasowe ciężko też nie wspomnieć o relacjach uczeń- nauczyciel! Mimo, że orłem nie byłam i dużo mam z lenia leżącego na kanapie trzeba przyznać, że są nauczyciele od których uwolnić się nie mogę nawet w dorosłym życiu! Moja rozrywkowa klasa nadal ma świetny kontakt z naszym jakby nie było równie wspaniałym i rozumiejącym potrzeby młodzieży wychowawcą (nadal czekamy na grilla działkowego Panie wychowawco!). Jako, że pokusiłam się wybrać w liceum profil matematyczno-informatyczny do końca życia nie zapomnę gdy lekcje zaczynały się słynnym podziałem kartkówki na grupy „a-b-a-b” oraz przerażenia jakie ogarniało mnie podczas wywoływania do tablicy i rozwiązania zadania przed całą klasą! A najśmieszniejsze jest to, że teraz wspominam to ogromnym sentymentem i uśmiechem od ucha do ucha! Na języku angielskim byłam chyba najbardziej opornym uczniem w szkole i cały czas się zastanawiam czym sobie zasłużyłam u Pani o ciepłym uśmiechu z blond loczkami, że nadal dostaje tyle dopingu i miłych wiadomości! To właśnie ona pobudziła we mnie pasję do fotografowania, która do tej pory towarzyszy mi co dnia w formie przyrodniczej. Jestem teraz leśnikiem i mimo, że to droga nieco odbiegającą od profilu jaki wybrałam w Trójce to nigdy nie żałowałam nawet przez sekundę, tych 3 lat! Szkoła ta przygotowała mnie do dalszego życia na 5 z plusem ! Gdy Pani Agatka poprosiła mnie o napisanie kilku zdań pomyślałam „jasne żaden problem” … Teraz pisząc widzę ogromny problem! Nie da się w kilku zdaniach napisać tego co przeżyłam w budynku na os. Wysokim! Polecam każdemu stworzyć swoją historię młodzieńczych lat właśnie w tym murach

Basia Mierniczek, matura 2013

Zawsze wiedziałam czego chcę. Tak też było z 3 LO. Dla mnie był to jedyny dobry wybór. I nie pomyliłam się – moja szkoła, oprócz codziennych zajęć, dała mi okazję do zawarcia nowych przyjaźni i rozwoju moich zainteresowań. Podczas nauki w Trójce rozwinęłam swoją pasję, którą jest fotografia. Mieliśmy zajęcia z profesjonalną panią fotograf. Pani Danusia rozwijała nasze umiejętności i fotograficzne oko. W szkole było dużo różnych kół zainteresowań, organizowaliśmy różne imprezy. Moją ulubioną był FeKuSz. Festiwal Kultury Szkolnej pozwalał na sprawdzenie się w różnych dziedzinach – zarówno jako artysta, organizator czy fotograf. Szkoła była również otwarta na pomysły uczniów. Jeżeli nie znajdziesz niczego dla siebie, to na pewno znajdziesz tam nauczyciela, który z radością pomoże Ci w zrealizowaniu Twojego planu. Po latach spędzonych poza 3 LO wiem, że to był dobry wybór i nie zmieniłabym go. Zawsze dobrze wspominam czas tam spędzony, nauczycieli, wspaniałych ludzi. Trójka to nie szkoła to wasza druga rodzina.

Olga Kwaśny, matura 2011

Uważam, że my, ówcześni uczniowie, byliśmy prekursorami wielu nowinek. Nikt z nas nie słyszał wtedy o mowie ciała, jednak wystarczyło jedno spojrzenie naszej wychowawczyni, a zarazem nauczyciela matematyki – pani profesor K. Misterki― i już wszystko rozumieliśmy! W tamtych latach nikt nie uczył nas podstaw przedsiębiorczości, a jednak pod skrzydłami naszego opiekuna (pani K. Misterki) prężnie działaliśmy w Spółdzielni Uczniowskiej. Ja pracowałam w sekcji propagandowej, a więc reklama była moją specjalnością. Hitem okazały się sprowadzone przez nas do sklepiku szkolnego czekoladki bez kartek (okres stanu wojennego). Do dnia dzisiejszego pamiętam ich smak. Osłodziły one wiele smutnych chwil, np. wówczas, gdy pani profesor Krzyk nie przyznała mi 

Moje wspomnienia związane z Trójką? Pierwsza myśl? Działo się! Duuużo dobrego się działo. Ogromna ilość przedstawień, konkursów, akcji charytatywnych. Sama idea Fekuszu jest świetna a wzięcie w nim udziału było niezapomnianą przygodą. Kolejne wspomnienie – Dzień Luzaka, czyli kto się przebierze, nie będzie pytany. Zdjęcia z tego dnia mam do tej pory! Jeśli mówimy o szkole, nie mogłabym zapomnieć o nauczycielach Wiadomo, było czasem trochę stresu i sporo nauki, ale starali się nam pomagać i wspierać nas jak umieli najlepiej W mojej klasie (a było to połączenie bardzo różnych osobowości :D) rozumieliśmy się bardzo dobrze a z niektórymi przyjaźnię się do dziś! Szczerze mówiąc, Trójka nie była u mnie początkowo brana pod uwagę przy wyborze szkół, ale nie żałuję, że do niej poszłam. Wręcz przeciwnie! Tyyyle rzeczy by mnie ominęło

Karolina Marszałek, matura 2012

W paru słowach opisać Trójkę… To chyba niemożliwe! Wewnętrzna radość, ale i tęsknota to dwa uczucia, które towarzyszą mi gdy o niej pomyślę. Trafiłam tam przypadkowo i już pierwszego dnia wiedziałam, że jestem szczęściarą. Bo ta decyzja później okazała się najlepszą w moim dotychczasowym życiu. Ktoś kiedyś powiedział mi, że właśnie liceum to najlepszy czas naszej młodości. Jak do tej pory muszę przyznać mu rację. Pierwsze miłości, przyjaźnie, śmiech, łzy było tam wszystko. Poznałam wiele osób, które zmieniły moje życie. Co ważne, są ze mną nadal. Wprawdzie początkowo oczekiwałam, że spotkam ludzi podobnych do mnie, ale już wkrótce po przekroczeniu progu szkoły zrozumiałam jak wspaniała jest nasza odmienność. Tak naprawdę potrzebujemy bowiem kogoś, kto nas słucha, rozumie, wspiera i jednocześnie jest w tym wszystkim sobą. Teraz to wiem, bo tak samo było ze mną i moimi obecnymi przyjaciółmi. Poznałam też wielu interesujących ludzi, niezwykle utalentowanych, inteligentnych, posiadających pasje i wielkie marzenia, a co najważniejsze nie bojących się po nie sięgać. Niewykluczone, że o wielu z nich już wkrótce usłyszymy w telewizji lub przeczytamy w gazetach, jako wielkich artystach, ludziach sukcesu. Trójka, którą wszyscy współtworzyliśmy dała mi lekcje na całe życie.

Wiele moich wspomnień wiąże się z Samorządem Uczniowskim. Łukasz Łazarski, kolega z klasy, który postanowił zostać przewodniczącym. Jakie było zaskoczenie wszystkich, kiedy ten pierwszoklasista wygrał wybory. Kiedy poprosił mnie żebym pomogła mu zmienić tą szkołę i uczynić ją lepszą, nie wahałam się ani chwili. Niezwykle budujące było jego wielkie zaufanie i wiara w nasze możliwości. Potem się zaczęło. Wielka zmiana. Nasza pierwsza akcja. Dzień Dziecka – dzień gofra.  10 osób smażących smakołyki na szkolnym patio. Ostatnio znalazłam zdjęcie z tamtego dnia – kroiłyśmy na nim truskawki, a chłopcy oczywiście je podjadali. Dla wszystkich cudem starczyło. Mieliśmy przy tym wiele frajdy.  Były też pewne wady, bo nasza wychowawczyni nie lubiła, gdy opuszczaliśmy lekcje. Nauka w Trójce to podstawa! W głębi serca jednak wiem, że była też z nas dumna. Tamten samorząd zmienił mnie na lepsze tak, jak całą społeczność. Pochłonął nas całkowicie. Wiele akcji, masa śmiechu i radości, którą zarażaliśmy też innych. Z dumą patrzę teraz na młodszych kolegów, którzy kontynuują nasze działania i dokładają od siebie kolejne „cegiełki”. W tym miejscu należy wspomnieć Panią Dyrektor. Zawsze pomocna i otwarta na nasze pomysły. To dzięki niej, nie sposób zliczyć wszystkie nasze inicjatywy, które weszły w życie. Mi w pamięci zapadła szczególnie jedna z nich – Sportowy Pojedynek Szkół. Byłam odpowiedzialna za stronę administracyjną tego spotkania i do ostatniej chwili i końcowego gwizdka (dosłownie) pilnowałam, by wszystko było idealne. Niestety przegraliśmy, ale bawiliśmy się świetnie. Był to nasz wielki sukces, który trwa do dziś.  Nasze akcje pokazały mi, ile pracy i wysiłku trzeba włożyć w przygotowanie takich wydarzeń. To z kolei uświadomiło, że właśnie to chciałabym robić w życiu. Moją rolą nie jest błyszczenie na scenie. Chcę ją przygotować i dopracować w najmniejszych szczegółach, by wszyscy byli zachwyceni i niczego im nie brakowało. Tak też było w przypadku Fekuszu. Napiszę o tym krótko: spełnienie zawodowych marzeń Sandry z liceum.

Jest jeszcze jedna, bardzo ważna osoba. Najlepsza. Jak to mówiliśmy – nasza „pani śmieszka”. Agata Adamska – nauczycielka angielskiego, a dla mnie prawdziwa przyjaciółka i sprawca całego tego zamieszania, w którym brałam udział: Samorząd, Fekusz i wszystko co fajne w tej szkole, to właśnie jej zasługa. Jest dowodem na to, że nauczyciel to też człowiek i to jeszcze jaki! Zawsze we mnie wierzyła. Pamiętam co powiedziała mi na koniec i to właśnie daje mi kopa, kiedy zaczynam w siebie wątpić. Gdybym miała opisać wszystkie swoje chwile, wspomnienia to pewnie zajęłoby mi to więcej stron niż szczegółowo omówiona na polskim Lalka Bolesława Prusa, bo to trzeba po prostu przeżyć. Nie wspominam tego miejsca jako zwykłej szkoły. Choć to banalne, jest to niesamowite miejsce. Dała mi nie tylko wykształcenie, lecz o wiele więcej. Pozwoliła mi odnaleźć siebie. Tęsknie za nią bardzo. Zawszę będzie w moim sercu. Na koniec chcę podziękować wszystkim, za to, że też tam byli.

Sandra Lewkowicz, matura 2017

„Wyciągając z szuflad mojej pamięci kartki ze wspomnieniami czasu spędzonego w III LO, wyczytuję z nich, że był to piękny okres w moim życiu. Wspaniali nauczyciele, którzy potrafili zarazić swoją pasją i pomimo mojego wyjątkowego oporu w pojmowaniu niektórych treści potrafili się jakoś przebić do mnie z materiałem, ale również można było normalnie porozmawiać na kompletnie zwyczajne i nudne tematy. Możliwość szlifowania talentów muzycznych poprzez zespoły, które formowały się wśród kumpli, czy chór szkolny (Nigdy wcześniej nie myślałem, że będę śpiewał a tutaj proszę!). Grzechem byłoby pominięcie moich wspaniałych kolegów i koleżanek, których miałem okazję wtedy poznać. Sporo znajomości przetrwało do dzisiaj, a niektóre przerodziły się w trwałe przyjaźnie. Do dzisiaj pamiętam mówiąc slangiem młodzieżowym każdą „akcję” czy „przypał” i śmieję się z tego tak samo jak wtedy. To właśnie atmosfera tworzona przez tych ludzi sprawiała, że z przyjemnością przychodziłem na zajęcia, a na wspomnienia o „Trójeczce” pojawia się na mojej twarzy banan”

Michał Guguła, matura 2012

Do liceum zaczęłam chodzić w 2009 roku. W tamtym czasie przyszły klasowy skład poznawało się przez „naszą klasę”- portal podobny do facebooka, na którym profil danej osoby była przypisany do konkretnej szkoły i klasy. Wybrałam profil ekonomiczny ze względu na zakres godzin z matematyki i geografii. Jak się później okazało ten pierwszy przedmiot stał się tym najważniejszym, ze względu na to, że nasza wychowawczyni była (i jest nadal 😊 )  nauczycielem matematyki.
Im bliżej byliśmy matury, tym więcej czasu poświęcałam na rozwiązywanie zadań ze zbioru Andrzeja Kiełbasy (tak dokładnie – Kiełbasy…) i przygotowywanie się do egzaminu w rozszerzonej wersji. Kilka razy wyjeżdżaliśmy na obozy naukowe do Zakrzowa, gdzie „cisnęliśmy zadanka” przez parę godzin dziennie. Z własnej nieprzymuszonej woli, w weekend.

Z „trójki” zapamiętałam na pewno jeszcze zajęcia z wf-u, które w tamtym czasie można było zamienić na basen. Była to super alternatywa. Z racji tego, że uwielbiam pływać, razem z koleżanką przekonywałyśmy ratowników i mogłyśmy zostawać na dwie kolejne godziny razem z innymi klasami.

Poza standardowymi zajęciami był oczywiście czas na zainteresowania. Z ogromnym sentymentem zapamiętałam „kółko fotograficzne”, które prowadziła p. Danuta Węgiel. Uczyliśmy się na nim podstaw ekspozycji, przygotowywaliśmy biografie znanych fotografików i uczyliśmy się wywoływać zdjęcia w ciemni.

Moje trzy lata spędzone w „trójce” były bardzo radosne i pełne wrażeń. Cieszę się, że wybrałam tę szkołę, ponieważ to właśnie tam poznałam grono moich najbliższych przyjaciół.

Iga Stolcman, matura 2012

Trójkę wspominam czule, z uśmiechem i tęsknotą. Wtedy jeszcze nie potrafiłam tego ująć w słowa, ale teraz wiem, że wstawałam co ranek by iść nie tylko po wiedzę, ale i po relacje, do ludzi. Po to, by poznać siebie też. Najlepsze wspomnienia? FeKuSz. Piosenka ukochanej Florence poprawiająca nastrój na cały dzień, którą mogłam nucić pod nosem na angielskim (na którym uczyłam się znacznie więcej niż tylko języka). Lekcje polskiego, które nigdy się nie nudziły, rozbudzały ciekawość i chęć poznawania dalej, na własną rękę (rozmowy o książkach, bohaterach i ich motywacjach, rozkładanie lektur na czynniki pierwsze nie pomijając przy tym całego kontekstu historyczno-kulturowego to coś czego najbardziej brakowało mi na studiach). Trójka dała mi też piekną przyjaźń. Jasne, nie zawsze było kolorowo – jak to w życiu. Bywało stresująco, trudno i frustrująco. Jednak najbardziej wyraźne są te ciepłe wspomnienia. Bo w Trójce czułam się bezpiecznie i u siebie.   

Natalia Stasiowska, matura 2015                                                 

Forma pisemna na 15 zdań zawsze mnie przerażała… w głowie dalej tli się nadzieja, że może Pani Krawczyk da wymarzone 3… Ajjjj… trójka… zapisać się przyszliśmy we dwóch – ja – Paweł i kumpel z gimnazjalnej ławki – Tomek. Młodzi, podobno w miarę zdolni, obaj w wakacyjnej fryzurce 'na zero’, hutasy. Dlaczego Trójka – bo była najbliżej. Dziwnie się na nas patrzyli, jak mówiliśmy 'my na mat-inf’ – ale uwierzyli (albo popatrzyli na świadectwa z gimbazy) i zapisali nas do klasy P. Agaty Bogackiej. Cóż to był za rollercoaster od pierwszego dnia… Mimo, że mam prawie 30 lat (choć czasem dalej pytają mnie o dowód), aż dreszcze mnie przechodzą na wspomnienie – „wyciągamy karteczki – 10 minut czas start” – i trzask rozkładanej tablicy z zadaniami w środowy poranek. Ale nie samą nauką żyje człowiek, szybko wciągnąłem się w dodatkowe aktywności i dołączyłem do samorządu – automatycznie stając się lokatorem samorządówki. Jako samorząd organizowaliśmy różne wydarzenia (he?), ale na jedno – creme de la creme – FeKuSz czekało się cały rok. Duża impreza, mnóstwo przygotowań, ustalenia, szukanie sponsorów, organizacja eliminacji i gali w teatrze, prawdziwa odpowiedzialność, której niektórzy tak bardzo potrzebują. I po tym wszystkim, jak w Teatrze Łaźnia Nowa zaświeciły światła, zagrała muzyka, wystąpili artysci – w końcu wszystko się udało – widzisz uśmiechnięte twarze ludzi z którymi pracowałeś z własnej woli, w szczytnym celu. I to jest właśnie Trójka. Jakbym miał teraz, po latach opisać to miejsce w jednym zdaniu, to zdanie brzmi: miejsce, w którym ludziom się chce! I to zarówno uczniom jak i nauczycielom – to na prawdę czuć i za to bardzo dziękuję! I mam wrażenie, ze mimo najszczerszych chęci ja – ścisły umysł, bez przebłysków literackiego talentu – nie potrafię tego opisać słowami!

Paweł Głowiak, matura 2011

Czas płynie nieubłaganie, a ja wciąż mam wrażenie, że bardzo niedawno ukończyłam III LO.

Tuż przed pójściem do liceum, dorośli mówili mi, że to najlepszy czas w życiu. Wtedy zawierane są najtrwalsze przyjaźnie, człowiek najbardziej się rozwija i buduje najpiękniejsze wspomnienia. Wydawało mi się to dziwne – przecież w szkole jest tylko nauka, klasówki i prace domowe… Co fajnego  może być w liceum?

No właśnie – nie wzięłam pod uwagę istotnego szczegółu: wybrałam nie byle jakie liceum, a III LO im. Jana Kochanowskiego!

Teraz już z pełnym przekonaniem stwierdzam, że Trójka uczy, wychowuje, kształtuje charakter i wspiera rozwój osobisty.

Nauczyciele potrafili ciekawie prowadzić zajęcia i pokazywać swoim podejściem, że nauka nie musi być żmudnym obowiązkiem, a fascynującą podróżą po różnych elementach świata. Kilkoro z Nich (dzięki wsparciu i okazanej wówczas życzliwości), uznaję do dziś za ważne osoby w moim życiu.

Zdumiewające, jak wiele udało mi się zrobić w te trzy lata! Pozalekcyjne życie Trójki tętniło kolorami i intensywnością. Dzięki temu poranna droga do szkoły stawała się ekscytująca i łatwiej było przebrnąć przez nawet najtrudniejsze lekcje. Ilość perspektyw rozwijania swoich pasji, imponowała. Swobodnie łączyłam dwa światy: bycie outsiderką i korzystanie z dobrodziejstw wspólnej pracy. Możliwość uczestnictwa w kole języka szwedzkiego, kursach przedmaturalnych, chórze, wieczorkach kulturalnych, akcjach charytatywnych, sportowych i szkolnych uroczystościach wyposażyła mnie w wiele umiejętności, których nie sposób nauczyć się wyłącznie podczas obowiązkowych zajęć.

Najważniejszym wydarzeniem w roku szkolnym była szalona Gala FeKuSzu, do której przygotowywaliśmy się przez kilka miesięcy, planując kwestie organizacyjne czasami do późnych godzin wieczornych w samorządówce…  Na FeKuSzu każdy uczeń mógł pokazać się z innej strony. Dzięki temu poznałam wielu utalentowanych ludzi, których dotychczas postrzegało się jedynie jako „jakichś tam uczniów z innej klasy”. Nie zdziwiło mnie, gdy Trójka otrzymała miano Szkoły Odkrywców Talentów, jako jedna z dziesięciu w całej Polsce!

Dzięki Trójce mogłam przeżyć prawdziwe przygody, np. biorąc udział w wyścigu rowerowym, występując na scenie przed szeroką publicznością, będąc świadkiem zasadzenia dębu katyńskiego, czy – już jako absolwentka, płynąc przez morze trójmasztowym żaglowcem Pogoria.

Niektóre „przygody” trwają do dziś – są nimi przyjaźnie, jakie wtedy się nawiązały.

Podsumowując mój nostalgiczny wywód, „dorośli” mieli rację, ale tylko  częściowo. Faktycznie, czas liceum uznaję za najpiękniejszy w moim życiu, dlatego, że miałam szczęście i zaszczyt chodzić do III LO.

Magda ‘Cheri’ Wiśniewska, klasa III C, matura 2011

Kiedy na myśl przychodzi mi Trójka, od razu w mojej głowie pojawiają się wspomnienia: FeKuSz, studniówka, najlepsza klasa „B” do jakiej chodziłam. Ach! Co to były za czasy! Trzy powody dlaczego III LO jest najlepsze na świecie? 1. W moich uczelnianych latach od podstawówki, aż po studia najwięcej nauczyłam się właśnie w liceum. To dzięki wspaniałym nauczycielom, którzy nie uczyli, tylko nauczali, czyli przekazywali wiedzę, a to duża różnica. 2. Atmosfera! Do liceum chodziłam z przyjemnością. Poznałam tam wspaniałych ludzi, a zawarte przyjaźnie z liceum trwają do dnia dzisiejszego. To chyba najlepsze, co może nas spotkać. 3. Możliwości rozwoju. Dzięki Trójce mogłam rozwijać się na wiele sposobów. Jednym z nich był właśnie co roku organizowany FeKuSz, który jest absolutnie numerem jeden. Do Trójki dojeżdżałam codziennie około godziny czasu, gdyż był to dla mnie drugi koniec Krakowa. I wiesz co? Mogłabym dojeżdżać nawet dwie! Gdybym miała drugi raz podejmować decyzję, podjęłabym taką samą… …Trójka!

Dominika Waksmundzka, matura 2015

Zastanawiając się, co napisać w tej krótkiej (acz mającej posiadać znamiona „treściwości” notatce), postanowiłam odkurzyć fejsbukową grupę klasową. Po zapoznaniu się z postami (zarówno starymi, jak i starszymi) odkryłam, że najczęściej publikowanym przeze mnie postem było pytanie – zarówno ważne, jak i będące dowodem na dopadające mnie czasami roztargnienie – „Co mamy na poniedziałek?” Co ważne, nigdy nie pozostawało bez odpowiedzi. Znalazłam również masę materiałów ze wspólnych klasowych występów, gorące konwersacje na tematy matematyczne i około ocenowo/maturalne. Zobaczyłam ludzi, którzy wzajemnie się wspierali, mimo znaczących różnic. I z perspektywy czasu – zatęskniłam. Za Fekuszem, za zakratowaną szatnią, za próbnymi maturami, małymi i dużymi dramatami, za nieuchwytną w tym momencie wolnością – w wyrażaniu siebie i również, za wsparciem nawet tych najbardziej szalonych pomysłów oraz za możliwością wprowadzenia ich w życie. W Trójce dostałam szansę na sprawdzenie tego co i czy mnie kręci, tak na życie. Bo, jak z czasem odkryłam, jedną z ważniejszych rzeczy w życiu jest szczera pasja.

Oliwia Kuc, matura 2015

Ile to już lat minęło, a wydaję mi się, jakbym był tu wczoraj… Naszą Trójkę wspominam z ogromnym sentymentem, była dla mnie jak drugi dom. Spotkałem tam wielu wspaniałych ludzi, w tym przyszłą żonę (: Do tego miejsca po prostu chciało się przychodzić, to nie była zwykła szkoła, w niej było i jest coś wyjątkowego.

Cieszę się, że mogłem być wiceprzewodniczącym szkoły, że poczułem smak bycia nie tylko tym „zwykłym” uczniem, który przyszedł do szkoły, by zdobywać wiedzę, ale mogłem być zaangażowany w życie i społeczność tego miejsca.

Pamiętam nasze przygotowania do corocznego Fekuszu, burze mózgów w samorządówce, przesłuchania na Kalinowym, te godziny spędzone po lekcjach. Później próby i wielka gala w Łaźni, dla nas organizujących to był zawsze wyjątkowy czas. W Trójce żyło się od Fekuszu do Fekuszu, tutaj czas płynął inaczej. I tak kolejny rok a później. Koniec.

Te trzy lata spędzone w tym miejscu, minęły za szybko.

Dziękuję wszystkim nauczycielom, których spotkałem za wiedzę, jaką mi przekazali. Szczególnie dziękuję Pani Prof. Adamskiej, za to, że dzięki niej poznałem inną stronę szkoły, że mogłem być jednym z „jej” ludzi, no i za muzykę jaką się wymienialiśmy.

Tych lat nigdy nie zapomnę.

Jestem dumny z tego, że byłem, a właściwie to nadal jestem „Trójkowiczem”, bo z tego się nie wyrasta.

Tomek Płaszewski, Matura 2012

Czym dla mnie jest Trójka? To nie tylko budynek, w którym przez 3 lata spędzałam 5 dni w tygodniu po kilka godzin dziennie. To nauczyciele, za którymi tęskni się będąc już dorosłym człowiekiem. Momenty, które już na zawsze zostają w pamięci. A przede wszystkim ludzie, na których można zawsze liczyć. Trójka to miejsce, pozwalające na zdobywanie potrzebnej wiedzy, ale także rozwijające pasje. Nigdy nie zapomnę dni wagarowicza, które przepełnione były humorem i śmiechem moich kolegów i koleżanek, różnymi pomysłowymi strojami, a także zaskoczeniem naszych nauczycieli. Ich nieocenione wsparcie szczególnie przed maturą to coś czego nigdy nie zabrakło. Za czym najbardziej tęsknie? Za lekcjami matematyki z panią profesor Agnieszką Nowak, za humorem i kreatywnością moich kolegów przed lekcjami języka polskiego z panią profesor Małgorzatą Bugajską i za fotograficznym zapleczem Fekusz’u z koleżankami z kółka fotograficznego. Ostatnie wspomnienie z Trójki? Czekająca pod drzwiami sali, w której odbywała się pisemna matura z języka polskiego pani profesor Bugajska ze zniecierpliwieniem oczekująca na nasze pierwsze wrażenia tuż po oddaniu arkusza.

Julia Kręcioch, matura 2016

Blisko 10 lat temu zakończyła się moja przygoda w 3 Liceum i uważam, że był to jeden z najlepszych etapów jakie miałem okazję doświadczyć. Nie było łatwo, nawet trudno, ale na pewno warto było to wszystko doświadczyć. Szkoła przede wszystkim pokazała mi, że warto inwestować czas i energię w swoje pasje. Nie tyle co nauczyciele mi to umożliwili, ale też pomagali znajdować ciągle to nowe wyzwania, związane z moimi graficzno-informatycznymi zainteresowaniami. Brałem udział w różnych konkursach: to wojewódzkich, ogólnokrajowych, że nie sposób je wszystkie zliczyć. Szczególnie wspominam dwie Panie nauczycielki, które miały ogromny wpływ na moją teraźniejszość: Panią dyrektor i moją ówczesną wychowawczynię (pozdrawiam Panią Irenę). Obdarzyły mnie ogromnym zaufaniem i pozwoliły na te wszystkie moje ekscesy, biorąc pod uwagę to, że nie miałem najlepszych stopni Kończąc szkołę wyciągnąłem 3 rzeczy, za które jestem dozgonnie wdzięczny: przyjaciół z którymi do dziś się widuję, fantastyczny poziom lekcji języka angielskiego i zaufanie do samego siebie – sky is the limit, możliwości są nieograniczone. Obecnie występuje na międzynarodowych konferencjach gdzie czasem coś opowiadam o projektowaniu i często na pytania gdzie zaczynałem to pokazuję mój pierwszy projekt, stronę 3 Liceum

Krzysztof Piskorz, matura 2011