Konrad Łysek

Niepozorny, drobny i zawsze uśmiechnięty. Po czym występuje na FeKuSzu, a tu BOOM! Metal symfoniczny i doom metal. Jego nauczyciele byli zdziwieni na pewno!

Z FeKuSzu najbardziej pamięta „atmosferę i klimat, zarówno na scenie jak i przed nią. Zapach sprzętu i emocje, jakie można tam doświadczyć – bezcenne.” Dodaje, że „FeKuSz bardzo rozwija i motywuje do dalszego działania artystycznego, takiego jak muzyka, teatr, taniec i inne.” I tak się chyba stało z Konradem Łyskiem.

A jeszcze przed Trójką grał bluesa w zespole Chobot Blues Band, a nawet zadzierzgnął nieco popu. Rok w Sorrow of Mind i kilka lat w Firlith, kapeli grającej epic melodic folk metal. I to się nazywa wszechstronność! Teraz, studiuje, ma znowu nowy pomysł na siebie: Indie rock i rock alternatywny.

Oczywiście nie mogło się obejść bez mojego ulubionego pytania o znaczenie muzyki w jego życiu. Konrad przyznaje, że odgrywa wielką rolę:

„W trudnych chwilach pomaga się uspokoić lub oderwać od tego świata (…), skupić przy pracy i nauce oraz pocieszyć czy rozweselić.”

Dobiera muzykę do każdej sytuacji czy stanu w jakim się znajduje, a to oznacza, że słucha różnej muzyki, bo jak twierdzi:

„muzyka jest wielkim tematem i warto odkrywać ją z różnych stron.”

Obecnie na rynku znajduje się tyle muzyki i łatwość w jej produkcji powoduje, że wybić się i zaistnieć jest coraz trudniej. Pytam Konrada, czy – kochając muzykę – warto jest zajmować się nią poważnie i walczyć z komercjalizacją, kupczeniem wizerunkiem ponad jakością muzyki. Konrad odpowiada, że jak najbardziej warto:

„Jeśli tylko jest chęć i duży potencjał w całym zespole i dobra atmosfera (…). Nie wiadomo co z tego wyjdzie, ale zawsze jest szansa, że może akurat nasza twórczość komuś się spodoba. Po pokazaniu się innym, mamy szansę zostać zauważonym przez różnych managerów czy łowców talentów, przez co możemy bardziej się rozwijać i mieć z tego ogromną radość. Możemy też czerpać z tego korzyści i naładować się pozytywną energią aby jeszcze więcej tworzyć, niż tylko grać gdzieś po garażach i marnować dobrą muzykę.”

Czyli gotowa recepta dla wszystkich myślących o nadaniu muzyce bardzo konkretnego kształtu.

Każdy artysta ma swojego guru. Konrad mówi:

„Inspiracją do grania jest, Dereck Sherinian, ma wysokie umiejętności w improwizacji, jak i tworzeniu różnych progresji oraz melodii, dla przykładu zespół Planet X- Matrix Gate lub Desert Girl, podoba mi się taki styl grania, podobnie jak w jego nowym zespole Sons of Apollo – Goodbye Divinity lub Comming Home. Co do innych zespołów, to podam kilka przykładów z różnych gatunków: Within Temptation, Amaranthe, Nightwish, Evanescence, Epica, Eluveitie, Beast in Black,WhiteSnake i oczywiście Scorpions. Każdy z tych zespołów ma swój specjalny klimat i styl. Beast in Black jak i Amaranthe bardzo dobrze dają energię na cały dzień. Wykorzystanie elektronicznych brzmień w połączeniu z symfonią lub pianinem dodaje utworom ciekawszego znaczenia, a Eluveitie jest dobrym przykładem na to, że można tworzyć ciekawy metal z użyciem różnych instrumentów, co całość buduje super atmosferę.”

Zapytany, czy artysta powinien być wierny tylko swojemu gatunkowi komentuje:

„Jeśli chodzi o tworzenie i granie konkretnego gatunku, razem z zespołem, to dla zachowania klimatu lepiej jest trzymać się wybranego gatunku, co oczywiście nie zabrania próbowania łączenia kilku stylów. Uważam że, im więcej gatunków muzycznych się pozna i nauczy grać, to wtedy taki artysta staje się bardziej wartościowy, ponieważ potrafi odnaleźć się w różnych stylach. Uważam, że warto jest się stale rozwijać, niż stać cały czas w jednym miejscu i tracić cenny czas.”

W tym roku gościliśmy Konrada wraz ze swoją kapelą Friends in Crime. W piosenkach śpiewały mu nasze dwie Trójkowiczki: Anita Wąsowicz i Julia Dziura. Konrad po FeKuSzu mówi tak:

„Moim zdaniem Fekusz to jest niezwykłe wydarzenie, idealne miejsce do rozwoju i pokazania swoich największych talentów. Kolejnym plusem jest to, że nie tylko uczniowie, ale również absolwenci mogą występować razem na wielkiej scenie. Podczas przygotowań do Fekuszu poznałem wiele wyjątkowych i wartościowych osób, w końcu to w liceum poznaje się ludzi na długie lata. Możliwość uczestniczenia w jury jest bezcenna, można wrócić do wspomnień, kiedy to po raz pierwszy próbowałem dostać się na Galę i powalczyć o dobre miejsce.”

Oprócz występu Konrad towarzyszył nam wiernie jako juror FeKuSzu, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.

Gratulujemy i trzymamy kciuki! Bo to, że niedługo coś fajnego się wydarzy, nie mamy wątpliwości. Nie trzymaj nas długo w napięciu! Powodzenia! Niech muzyka zwycięża!